Odwrót od stref czystego transportu – czy ekologiczna rewolucja w miastach traci impet?

Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że strefy czystego transportu to nieunikniona przyszłość europejskich i światowych miast. Miały stać się narzędziem walki ze smogiem, hałasem, nadmiernym ruchem i zmianami klimatycznymi. Dziś jednak – paradoksalnie – coraz więcej samorządów wycofuje się z ich wprowadzenia, a nawet anuluje wcześniej wdrożone strefy. Czy to oznacza, że ekologiczna rewolucja w miastach została zatrzymana?

Czym są strefy czystego transportu?

Strefy czystego transportu (SCT, ang. Low Emission Zones – LEZ) to wyznaczone obszary miejskie, do których dostęp mają tylko pojazdy spełniające określone normy emisji spalin. Ich celem jest zmniejszenie zanieczyszczenia powietrza, poprawa jakości życia mieszkańców i ograniczenie ruchu najbardziej emisyjnych pojazdów — przede wszystkim starych diesli.

W teorii – rozwiązanie proste, skuteczne i przynoszące szybkie efekty. W praktyce jednak okazało się ono bardziej złożone i budzące coraz większe kontrowersje.

Kraje i miasta, które się wycofały

Francja to najnowszy i najbardziej spektakularny przykład. 28 maja 2025 roku francuskie Zgromadzenie Narodowe przegłosowało ustawę likwidującą wszystkie strefy niskiej emisji w kraju, w tym te w Paryżu, Marsylii czy Lyonie. Głosowanie było odpowiedzią na rosnące społeczne niezadowolenie oraz protesty mieszkańców oskarżających władze o „ekologiczną niesprawiedliwość” – czyli przerzucanie kosztów transformacji na najuboższych.

Wcześniej podobne decyzje podjęto m.in. w:

  • Sewilli (Hiszpania) – gdzie strefa została zniesiona po zaledwie dwóch latach funkcjonowania (2009–2011),
  • Leeds i Leicester (Wielka Brytania) – gdzie zrezygnowano z planów wprowadzenia Clean Air Zones z powodu kosztów i spadku poziomu zanieczyszczeń,
  • Kalifornii (USA) – która w 2025 roku zawiesiła część przepisów dotyczących zeroemisyjnych flot pojazdów ciężarowych z powodu nacisków branży transportowej i zmiany podejścia władz federalnych.

Dlaczego strefy są likwidowane?

Choć strefy czystego transportu miały być symbolem proekologicznej transformacji miast, coraz częściej stają się przedmiotem kontrowersji i społecznych napięć. Początkowo wdrażane z entuzjazmem jako skuteczne narzędzie walki ze smogiem i hałasem, z czasem zaczęły budzić pytania o swoją skuteczność, sprawiedliwość społeczną oraz koszty wdrożenia.

W efekcie niektóre miasta i kraje zdecydowały się na ich całkowitą likwidację lub zawieszenie. Poniżej przedstawiamy najważniejsze powody tego odwrotu.

1. Społeczny bunt i nierówność

Najczęściej powtarzanym zarzutem wobec stref czystego transportu jest ich regresywny charakter – dotykają one przede wszystkim osoby o niższych dochodach, które nie mogą sobie pozwolić na wymianę starego auta. W wielu krajach nie wprowadzono wystarczających systemów wsparcia (np. dopłat do wymiany pojazdu), co doprowadziło do masowych protestów.

We Francji mówiono wręcz o „ekologii karzącej klasę robotniczą”. Z podobnym problemem zmagały się wcześniej władze Londynu, gdzie wprowadzono specjalne zasiłki i wyjątki, by złagodzić społeczne skutki polityki.

2. Polityczna presja

W wielu przypadkach zmiana władz lokalnych prowadziła do rewizji podejścia do ekologicznej polityki transportowej. Nowi burmistrzowie lub rządy regionalne – zwłaszcza te bardziej populistyczne lub konserwatywne – postrzegają SCT jako przykład „przesadnej ingerencji państwa w życie obywateli”. Tak było m.in. w Sewilli i kilku brytyjskich miastach.

3. Koszty i skomplikowanie systemu

Wdrożenie stref czystego transportu wiąże się z wysokimi kosztami infrastrukturalnymi: systemy kamer, monitoringu, administracji, odwołań, ulg i wyjątków. Niektóre miasta uznały, że korzyści nie przewyższają nakładów – zwłaszcza gdy jakość powietrza poprawiła się z innych powodów (np. zmniejszenia ruchu w czasie pandemii).

4. Brak alternatyw dla transportu indywidualnego

W miastach, gdzie komunikacja publiczna jest niewystarczająca, SCT może oznaczać realne odcięcie niektórych grup od życia miejskiego. Z tego powodu wiele lokalnych społeczności traktuje te strefy jako uderzenie w wolność poruszania się.

Czy to oznacza koniec walki o czyste miasta?

Nie. Choć niektóre kraje się wycofują, inne nadal rozwijają ideę stref czystego transportu. Przykłady takich miast to m.in. Amsterdam, Berlin, Oslo, Kopenhaga, Mediolan, które nie tylko nie likwidują stref, ale też rozszerzają je i wprowadzają dodatkowe zachęty do korzystania z rowerów i transportu zbiorowego.

Zamiast klasycznych SCT, pojawiają się nowe koncepcje, jak:

  • strefy ograniczonego ruchu (LTN) – gdzie priorytet mają piesi i rowerzyści,
  • ulice „ciche” i „zielone” – z zakazem wjazdu dla większości pojazdów spalinowych,
  • czy dynamiczne opłaty za wjazd uzależnione od pory dnia, typu pojazdu i poziomu zanieczyszczeń.

Co dalej?

Wprowadzenie stref czystego transportu to przykład polityki, która – choć uzasadniona naukowo i ekologicznie – może nie przetrwać bez społecznej akceptacji i uczciwego wdrożenia. Ich przyszłość zależy nie tylko od intencji władz, ale od umiejętności prowadzenia dialogu, oferowania realnych alternatyw i projektowania rozwiązań w sposób, który nie wyklucza nikogo.

Transformacja miast nie może być szybka za wszelką cenę. Musi być sprawiedliwa.